III liga: Wisłoka Dębica – Sokół Sieniawa 2:1 (1:0)
𝐊𝐀𝐄𝐒𝐎𝐖𝐒𝐊𝐈 𝐂𝐇𝐀𝐑𝐀𝐊𝐓𝐄𝐑 𝐎(𝐃)𝐂𝐙𝐀𝐑𝐎𝐖𝐀Ł 𝐒𝐈𝐄𝐍𝐈𝐀𝐖Ę.
W sobotę Wisłoka Dębica pokonała na Park Arena Sokoła Sieniawa 2:1 (1:0) w meczu 27. kolejki III ligi. Bramki dla „Biało-zielonych” padły po samobójczym trafieniu Jarosława Lisa oraz celnym strzale z rzutu karnego Sebastiana Fedana. Było to pierwsze w historii zwycięstwo dębickiego klubu nad ekipa z powiatu przeworskiego.
0-2-4, 2:9 – ten ciąg cyfr to nie hasło do tajnego sejfu znajdującego się katakumbach pod stadionem KSW, lecz bilans meczów bezpośrednich pomiędzy Wisłoką a Sokołem Sieniawa, zanim jeszcze „Biało-zieloni” doprowadzili do przełamania. Na Park Arena po raz kolejny przyjechał rywal nieprzyjemny oraz niezwykle wyrachowany. Musimy przyznać, iż wielokrotnie zazdrościliśmy ekipie Ryszarda Kuźmy, a wcześniej Szymona Szydełko tych zabójczych, surowych wygranych 1:0 w stylu Atletico Madryt. W ostatnich latach drużyna Sokoła urosła do miana solidnego zespołu, który niekoniecznie musiał być lepszy piłkarsko od przeciwnika, ale bardzo często potrafił wyszarpać punkty w kluczowym momencie. Tego, jak i zwykłego szczęścia brakowało często naszej Wisłoce. Aż przyszła pora, że role się odwróciły i to „Biało-zieloni” skopiowali w ogólnym rozrachunku Sieniawę, odnosząc zasłużoną victorię.
Pierwszy kwadrans meczu zapowiadał sporo emocji, gdyż zarówno gospodarze jak i goście mieli swoje okazje do zdobycia gola. Najpierw oglądaliśmy dwójkową akcję Pawlaka z Siedlikiem, po której zblokowana piłka wyszła wyszła na róg, a później dwie doborowe szarże przeprowadzili zawodnicy Sokoła. Najlepszą szansę na otwarcie wyniku zmarnował Damian Jedryas, posyłający kometę w kierunku zegara. Podopieczni Dariusza Kantora odpowiedzieli kombinacją, w której z piątego metra nieczysto w futbolówkę uderzył Sebastian Pawlak. W 23. minucie doszło do kontrowersyjnego starcia w polu karnym Wisłoki, gdy po dośrodkowaniu z prawego sektora, Dominik Cabała walczył o piłkę z Kacprem Drelichem. Sugestywny upadek zawodnika gości nie przekonał arbitra Sitkowskiego do wskazania na „wapno”.
Kiedy oba zespoły straciły już nieco zapał do konstruowania kolejnych akcji ofensywnych, sygnał do ataku dał Hubert Król. Obrońca Wisłoki po profesorsku ograł rywala, posłał wypieszczonego krosa na Kamila Rębisza, ten skupił na sobie uwagę kilku graczy, podając do ustawionego przed polem karnym Damiana Łanuchy. Kapitan „Biało-zielonych” uderzył bez zastanowienia zewnętrznym podbicie i choć piłka nie zmierzała w światło bramki to jej tor lotu zmienił stojący niedaleko Jarosław Lis. Futbolówka nabrała rotacji niczym przy wkrętkowym zagraniu podczas zawodów szczypiorniaka, totalnie zaskakując bramkarza gości. Tak szczęśliwego gola na Parkowej nie widzieliśmy już dawno. Wisłoka mogła pójść za ciosem i szybko podwyższyć na 2:0. Rzut wolny 40 metrów od celu: Janek Kozłowski wrzuca zawiesinkę na Łukasza Siedlika, ten wpada w pole karne, ale w ostatnim momencie przenosi futbolówkę ponad poprzeczką. W końcówce pierwszej połowy podopieczni Dariusza Kantora jeszcze dwa razy zagrozili bramce strzeżonej przez Mateusza Zająca, jednak wynik nie uległ zmianie.
Po zmianie stron Sokół próbował natychmiast ruszyć do odrabiania strat, czego przykładem była akcja, bardzo dobrze wyszkolonego technicznie, Daquana Kinga z Jakubem Więckiem. Amerykanin idealnie obsłużył kolegę, lecz ten fatalnie spudłował, uderzając z bliskiej odległości wysoko nad bramką. Kilka minut później widzieliśmy kolejne firmowe zagranie Huberta Króla, tym razem do Dawida Sojdy. „Sojdzik” opanował futbolówkę, wbiegł „szesnastkę” i oddał strzał z ostrego kąta, który został jednak wybroniony przez golkipera gości. Wisłoka przycisnęła rywali, szukając gola na 2:0. Okazja ku temu nadarzyła się stosunkowo szybko. W 53. minucie Janek Kozłowski wypuścił do kontry szybkiego Łukasza Siedlika. Napastnik Wisłoki włączył szósty bieg i zaciął kierunek biegu w momencie, gdy defensor Sokoła wystawił nogę w polu karnym. Tutaj decyzja o podyktowaniu „jedenastki” była bardzo prosta, czego dowodem brak protestów ze strony winowajcy. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Sebastian Fedan, który atomowym strzałem pod okienko nie dał szans Mateuszowi Zającowi.
Wynik 2:0 spowodował, że gospodarze oddali nieco pola drużynie Ryszarda Kuźmy. W 60. minucie Konrad Mrózek w świetnym stylu obronił strzał Patryka Kapuścińskiego z rzutu wolnego, później niecelnie uderzał wprowadzony na plac gry Paweł Hass. Sieniawa nie odpuszczała i dopięła swego, gdy w zamieszaniu podbramkowym faulowany przez Kozłowskiego został Paweł Oziębło. Pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się pechowiec z pierwszej połowy, Jarosław Lis. Ostatnie 20 minut upłynęło w klimacie okręgowym, gdzie oba zespoły popełniły wiele fauli, a atmosfera z minuty na minutę robiła się coraz bardziej nieprzyjemna. Tę próbę nerwów lepiej znieśli piłkarze Wisłoki, którzy nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa i dopisali do swojego dorobku kolejne 3 punkty. „Biało-zieloni” pokazali charakter i pełne zaangażowanie, czego życzylibyśmy sobie również na środowym wyjeździe w Radzyniu Podlaskim.
***
🏟️𝗪𝗶𝘀ł𝗼𝗸𝗮 𝗗ę𝗯𝗶𝗰𝗮 – 𝗦𝗼𝗸ół 𝗦𝗶𝗲𝗻𝗶𝗮𝘄𝗮 2:1 (1:0)
⚽1:0 Lis 34′ sam. (asysta Łanucha)
⚽2:0 Fedan 53′-karny (wywalczył Siedlik)
⚽2:1 Lis 69′-karny
_________________________________
🟨Żółte kartki: Cabała, Król, Sojda – Grasza, King
👨⚖️Sędzia: Paweł Sitkowski (Biała Podlaska)
👕𝗪𝗶𝘀ł𝗼𝗸𝗮 𝗗ę𝗯𝗶𝗰𝗮: Mrózek – Król, Cabała, Kozłowski – Zygmunt, Łanucha (75′ Makowski), Fedan, Rębisz – Sojda (78′ Palonek), Siedlik, Pawlak (65′ Lubera).